sobota, 3 maja 2014

Konstytucja 3 Maja - chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle

Obchodzimy dziś Święto Konstytucji 3 Maja. Dla wielu zapewne pozostaje to jedynie dobrym pretekstem do niczym nieskrępowanego wypoczynku (w końcu święto państwowe, a i Święto Pracy przypada dwa dni wcześniej, więc przy dobrym układzie i odrobinie kombinowania można mieć dziewięć dni wolnego), ale warto nieco się pomęczyć, by przypomnieć sobie rolę tego dokumentu w naszej historii oraz okoliczności jego powstania.

3 maja 1791 roku to dzień, w którym Sejm Czteroletni uchwalił wspomnianą ustawę, ale jednocześnie moment w niezwykle trudnym okresie w historii naszego państwa. Niecałe dwadzieścia lat wcześniej dokonano I rozbioru Polski, a mocarstwa zaborskie (Prusy, Rosja, Austria) podzieliły się zdobytym kosztem naszego kraju terytorium. Choć wtedy nie zdawano sobie z tego sprawy, uchwalenie Konstytucji 3 Maja przyczyniło się do całkowitego upadku Polski, ponieważ sprowokowało carską Rosję do podjęcia działuań przeciwko reformom, które próbowano wprowadzić w Polsce.

A były to nie byle jakie zmiany. Przyjęta przez skonfederowany sejm (nie obowiązywało na nim prawo do zgłoszenia liberum veto – sprzeciwu, który zrywał obrady sejmu i unieważniał wszystkie jego postanowienia, nawet jeśli zgłoszony został przez jednego posła) ustanawiała Rzeczpospolitą Obojga Narodów monarchią dziedziczną, a także usuwała prawo do zgłaszania liberum veto, odbierała prawo głosu szlachcie gołocie (najbiedniejszym szlachcicom, którzy nie posiadali żadnego majątku i często byli klientami bogatych magnatów, ale mimo to zachowywali prawo do głosowania na sejmach), zrównywała w prawach mieszczan i szlachtę, a chłopów oddawała pod opiekę państwa. Wprowadzono również trójpodział władzy (władza ustawodawcza, władza wykonawcza oraz władza sądownicza), zaś ustawy przygotowywane przez króla musiały mieć kontrasygnatę jednego z ministrów rządu. Władzę ustawodawczą przeniesiono z sejmików szlacheckich do obradującego w Warszawie sejmu.

Były to bardzo radykalne rozwiązania, wzorowane częściowo na Konstytucji Stanów Zjednoczonych (uchwalonej zaledwie kilka lat wcześniej – Konstytucja 3 Maja była drugim tego typu dokumentem na całym świecie, właśnie po Konstytucji Stanów Zjednoczonych). Jednakże, autorzy tej ustawy dostrzegli fakt, że liberum veto paraliżowało rządy państwem i wstrzymywało niezbędne do właściwego rozwoju państwa reformy. Przygotowywane w dalszej kolejności rozporządzenia i inne akty prawne wprowadzały rozwiązania precyzujące zapisy w Konstytucji 3 Maja i umożliwiające jej realizację.

Spotkało się to jednak z silnym oporem części szlachciców, którzy nie chcieli oddać posiadanej przez nich władzy. Niektórzy działali ze swojej własnej inicjatywy, bo po prostu przyzwyczaili się do posiadania szerokich przywilejów należących tylko do szlachty, ale inni sprzeciwili się wprowadzanym zmianom z inspiracji agentów państw zaborców, których władcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że reformy, których wyrazem była Konstytucja 3 Maja, były dużym krokiem do wzmocnienia Polski. Oczywiście, nie leżało to w ich interesie, gdyż silne państwo polskie stanowiłoby dla nich poważny problem. Z politycznego punktu widzenia ich działania były jak najbardziej rozsądne, gdyż z historii wiemy, że 15 lat później wystąpił przeciwko całej Europie Napoleon, a Polacy stanowili trzon oddziałów zagranicznych, które wspierały jego działania przeciwko zaborcom. Gdyby istniała w owym czasie niepodległa Polska, byłaby ona naturalnym sprzymierzeńcem Francji, co dawałoby mu dodatkową przewagę.

W rezultacie, z inicjatywy Rosji, część szlachty Polskiej zawiązało konfederację targowicką, która skierowana była przeciwko wprowadzanym przez Stanisława Augusta Poniatowskiego i jego zwolenników zmianom. Jednym z podstawowych zarzutów stawianych królowi Polski było to, że łamiąc pacta conventa zerwał umowę z narodem przez co stracił prawo do tronu. W rezultacie, wybuchła wojna między zwolennikami reform a „betonem” szlacheckim, który wspierany był głównie przez wojska rosyjskie. Pomimo stawianego oporu, walka była właściwie z góry przegrana, ze względu na dużą przewagę liczebną przeciwnika i większe doświadczenie wojska rosyjskiego. Król Stanisław August Poniatowski poddał się 23 lipca 1792 roku przystępując do konfederacji targowickiej. Tym samym, planowane reformy zostały zaprzepaszczone, a kraj okrojony o kolejne obszary przejęte przez Rosję i Prusy. Niedługo potem nastąpił kolejny rozbiór Polski i nasza Ojczyzna zniknęła z mapa świata na 123 lata.

Stanisław August Poniatowski

                                                                                              Źródło: Wikipedia

Jak zatem ocenić Konstytucję 3 Maja? Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że był to ogromny wysiłek zmierzający we właściwym kierunku, ale mocno spóźniony. O ile? Trudno powiedzieć, ale jeszcze za czasów króla Jana III Sobieskiego, Rzeczpospolita Obojga Narodów była jednym z najpotężniejszych państw w tej części Europy. Nasze wojska były w stanie przełamać moc armii tureckiej, która była bardzo bliska pokonania innej potęgi ówczesnej Europy – Austrii. Zwycięstwo to było dowodem naszej potęgi, a także niewątpliwie wzmocniło naszą pozycję na arenie politycznej Europy, zwłaszcza pod względem prestiżu. Ponadto, jeden z przyszłych zaborców był nam zobowiązany, więc zapewne nie wmieszałby się w wewnętrzne sprawy Polski, a nasze państwo było jeszcze dość silne, by oprzeć się ingerencji Prus i Rosji (mogłoby zresztą zostać wsparte przez Austrię). Był to więc najlepszy moment, by wprowadzić niezbędne reformy, bo sąsiedzi nie byliby wtedy w stanie przeszkodzić w procesie uzdrawiania państwa. W momencie, gdy próbowano wprowadzić zmiany, nasza Ojczyzna była zbyt słaba, żeby móc przeciwstawić się zaborcom, którzy nie chcieli silnej Polski.

Trzeba jednak pamiętać, że my wiemy to, czego nie wiedzieli nasi przodkowie, bo my już znamy wydarzenia, które miały miejsce na długo po nich. Dla nich był to jedyny słuszny krok, choć zapewne jakieś przebłyski wątpliwości mieli. O ile jednak je mieli, o tyle ważniejsze było dla nich spróbować z nadzieją, że uda się coś zmienić, niż patrzyć, jak Polska powoli dogorywa. Choć nasze wnioski bywają całkowicie błędne bądź też odmienne od siebie, nawet jeśli posiadamy te same informacje, ale jestem przekonany, że w zaistniałej sytuacji rozbiory Polski były nieuniknione. Prędzej czy później okazałoby się, że nie jesteśmy dłużej potrzebni, a próby reform tylko przyspieszyły tę decyzję sąsiednich państw, które usunęły nasze państwo z mapy świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz