Tegoroczna rekonstrukcja Rękawki miała
rozpocząć się o godzinie 12:00, w samo południe. Jednakże, już
od godzin porannych można było zagłębić się między kramy
wytwórców ozdób i innych handlarzy, a także przyglądać się
wiosce słowiańskiej, która została rozbita przez rekonstruktorów
pod Kopcem Kraka. Obrzęd rozpalenia ogień miał miejsce punktualnie
o 12:00, lecz później nastąpiła wielka improwizacja. O 12:30 miał
rozpocząć się bieg wojów wokół Kopca Kraka. To niezwykle
prestiżowa konkurencja, gdyż jest to jedyny na świecie bieg wokół
Kopca Kraka, a możliwe, że jedyny bieg wokół jakiegokolwiek kopca
w ogóle. Bieg cechuje się tym, że nie obowiązują w nim żadne
zasady, a najważniejsze jest to, by dobiec do mety jako pierwszym.
Można więc kopać i uderzać przeciwników łokciami, toporami,
tarczami, podstawiać nogi i robić wszystko, by „skrzywdzić”
konkurentów. Jednakże nastąpiła mała obsuwa, która wynikła z
niezaplanowanego biegu młodych wojów, którzy zainspirowani
działaniami dorosłych wyprzedzili ich i jako pierwsi stanęli na
linii startu, choć w końcu przebiegli znacznie krótszy dystans. W
biegu dorosłych wojów po raz trzeci z rzędu wygrał woj z drużyny
Czarnego Sokoła.
Po godzinie 13:00 nastąpiła prezentacja
przybyłych drużyn rekonstrukcji historycznej z okresu wczesnego
średniowiecza. Była to wyjątkowa długa prezentacja, gdyż na
tegorocznej Rękawce pojawiło się aż 25 drużyn z całej Polski.
Niektóre z nich powstały niedawno i uczestniczyły w Rękawce po
raz pierwszy, inne zaś od dawna brały udział w tej rekonstrukcji.
Po samej prezentacji przyszedł czas na inne równie ciekawe punkty
programu – wróżbę grodu Kraka, Dziewczęcy Korowód Wiosenny i
obrzęd Marzanny czy Obrzęd Kosoplecin. Na szczególną uwagę
zasługuje wróżba grodu Kraka. W ramach tego obrzędu na plac wnosi
się kołacz wypieczony ze zbóż pochodzących ze zbiorów z
minionego roku. Jeśli schowana za kołaczem kapłanka pozostawała
niewidoczna, oznaczało to, że kolejny rok będzie obfity i pełen
dostatku. W innym przypadku, wróżba byłaby niepomyślna, a
mieszkańców miasta czekałby głód i niedostatek. W rezultacie,
część gości Rękawki miała pecha zobaczyć kapłankę, co źle
dla nich wróży. Inną ciekawostką była możliwość wysłuchania
indywidualnej wróżby wiedźm, które jednak pozostawały bardzo
enigmatyczne, każdemu wróżąc podwyżkę, ale nie wspominając o
tym, czy dotyczyć one będą pensji czy podatków.
Choć coraz bardziej
zachmurzone niebo towarzyszyło widzom w oczekiwaniu na punkt
kulminacyjny tegorocznego Święta Rękawki, niewątpliwie nie
brakowało atrakcji. Z lekkim poślizgiem, ale w końcu wojowie
zaczęli się przemieszczać do wydzielonej strefy gdzie miała
rozegrać się bitwa. Jeszcze trochę cierpliwości, by ustawili się
we właściwych miejscach i rozdzielili siły i o godzinie 15:45
wreszcie starcie uzbrojonych w średniowieczne oręże wojowników
mogło się rozpocząć. Przestrzeń między kramami opustoszała,
jako że wszyscy zainteresowani ustawili się wzdłuż lin
ograniczających pole walki lub by mieć lepszy wdok rozsiedli się
wygodnie na zboczach Kopca Kraka.
Zgodnie z zapowiedzą
walka miała się rozegrać pomiędzy „zbuntowanymi kobietami” a
męską częścią rekonstruktorów. Wystarczyło jedno starcie, by
niewiasty rozniosły w pył dwie grupy uzbrojonych po zęby wojów.
Po tej inscenizacji nadszedł czas na rzeczywistą walkę już bez
udziału kobiet. Kilka bezkompromisowych starć dwóch stających
naprzeciw siebie kilkudziesięcioosobowych formacji wyraźnie
pobudziło widzów. Obyło się na szczęście bez większych
uszczerbków na zdrowiu wojujących, więc jeszcze tylko pokazowa
szarża na zgromadzoną publiczność i oficjalna część bitwy już
po trzydziestu minutach została zakończona.
Część drużyn rozeszła
się do swoich namiotów w słowiańskiej wiosce rozstawionej u
podnóża kopca, jednak na placu pozostała kilkunastoosobowa grupa,
która ku własnej i nielicznie już zgromadzonych widzów uciesze
prowadziła walki indywidualne, aż do wyłonienia tego najlepszego.
Widzowie, którzy się wcześniej rozeszli sprzed placu boju, mogli
dalej oglądać i kupować rękawkowe pamiątki przechadzając się
pomiędzy kramami przy akompaniamencie śpiewu zespołu „Baby”.
Kolejnym punktem w programie tegorocznego Święta Rękawki była
Tryzna – czyli obrzęd pogrzebowy dawnych Słowian. Zanim jednak
rekonstrukcja pochówku ciałopalnego wojewody się rozpoczęła,
klika słowiańskich niewiast rozpoczęło zmagania w konkursie o
serce wojownika. Wygrać miała dziewczyna która uzyskała najwięcej
punktów w takich konkurencjach jak między innymi rzucanie jabłkami
do wybranka, czy bieg z jajkiem na łyżce. Gdy zawody w końcu
wyłoniły żonę dla woja można już było się udać na drugą
stronę kopca, gdzie przygotowany był już pochówkowy stos. Orszak
ze zmarłym (oczywiście kukłą), dał na siebie trochę czekać, co
wykorzystały ciemne chmury coraz gęściej i groźniej zasnuwając
niebo. W końcu jednak koło godziny 17:30, jego nadejście obwieścił
płacz zrozpaczonych kobiet, towarzyszących wojownikowi w ostatniej
drodze w zaświaty. Inscenizacja pochówku, przebiegła bardzo
sprawnie i ciekawie. Tym razem nawet ogień, szybko się rozpalił,
co nie zawsze udawało się w poprzednich latach. Złożona na
stosie kukła momentalnie zajęła się wysokimi i efektywnymi
płomieniami a swoją mowę pożegnalną wygłaszał współtowarzysz
zmarłego – prywatnie jeden z rekonstruktorów krakowskiej grupy
rekonstrukcyjnej Drużyny Wojów Wiślańskich „Krak”. Zmarłemu
w drodze do słowiańskich zaświatów – Nawie, towarzyszyły też
lamenty żony i pocieszających ją niewiast. Dla uatrakcyjnienia
widowiska wokół stosu, po zakończeniu pouczającej mowy rozegrano
igrzyska ku czci poległego. Stoczono kilka indywidualnych
pojedynków.
Rekonstrukcja dobiegła
końca przed godziną osiemnastą, a organizatorzy zaprosili jeszcze
wszystkich na ostatni punkt w programie – koncert zespołu „Baby”.
Muzykę zespołu określaną jako biały śpiew. technikę
wokalną typową dla muzyki ludowej, można już było usłyszeć
przynajmniej dwukrotnie podczas trwania tegorocznej Rękawki, ale ten
występ miał być ich głównym pokazem. Coraz bardziej niepewna
pogoda, nie przyciągnęła jednak dużo widzów, część ludzi
rozeszła się już po bitwie a po rekonstrukcji pogrzebu pod kopcem
zostało już niewielu. Zaczęto rozbierać także kramy i
niektóre namioty w słowiańskiej wiosce. W ten sposób dobiegło
końca Święto Rękawki w 2014 roku.
Czy było warto?
Niewątpliwie! Do zobaczenia za rok, już 7 kwietnia 2015 roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz