wtorek, 29 kwietnia 2014

Rękawka 2014

Tegoroczna rekonstrukcja Rękawki miała rozpocząć się o godzinie 12:00, w samo południe. Jednakże, już od godzin porannych można było zagłębić się między kramy wytwórców ozdób i innych handlarzy, a także przyglądać się wiosce słowiańskiej, która została rozbita przez rekonstruktorów pod Kopcem Kraka. Obrzęd rozpalenia ogień miał miejsce punktualnie o 12:00, lecz później nastąpiła wielka improwizacja. O 12:30 miał rozpocząć się bieg wojów wokół Kopca Kraka. To niezwykle prestiżowa konkurencja, gdyż jest to jedyny na świecie bieg wokół Kopca Kraka, a możliwe, że jedyny bieg wokół jakiegokolwiek kopca w ogóle. Bieg cechuje się tym, że nie obowiązują w nim żadne zasady, a najważniejsze jest to, by dobiec do mety jako pierwszym. Można więc kopać i uderzać przeciwników łokciami, toporami, tarczami, podstawiać nogi i robić wszystko, by „skrzywdzić” konkurentów. Jednakże nastąpiła mała obsuwa, która wynikła z niezaplanowanego biegu młodych wojów, którzy zainspirowani działaniami dorosłych wyprzedzili ich i jako pierwsi stanęli na linii startu, choć w końcu przebiegli znacznie krótszy dystans. W biegu dorosłych wojów po raz trzeci z rzędu wygrał woj z drużyny Czarnego Sokoła.

Po godzinie 13:00 nastąpiła prezentacja przybyłych drużyn rekonstrukcji historycznej z okresu wczesnego średniowiecza. Była to wyjątkowa długa prezentacja, gdyż na tegorocznej Rękawce pojawiło się aż 25 drużyn z całej Polski. Niektóre z nich powstały niedawno i uczestniczyły w Rękawce po raz pierwszy, inne zaś od dawna brały udział w tej rekonstrukcji. Po samej prezentacji przyszedł czas na inne równie ciekawe punkty programu – wróżbę grodu Kraka, Dziewczęcy Korowód Wiosenny i obrzęd Marzanny czy Obrzęd Kosoplecin. Na szczególną uwagę zasługuje wróżba grodu Kraka. W ramach tego obrzędu na plac wnosi się kołacz wypieczony ze zbóż pochodzących ze zbiorów z minionego roku. Jeśli schowana za kołaczem kapłanka pozostawała niewidoczna, oznaczało to, że kolejny rok będzie obfity i pełen dostatku. W innym przypadku, wróżba byłaby niepomyślna, a mieszkańców miasta czekałby głód i niedostatek. W rezultacie, część gości Rękawki miała pecha zobaczyć kapłankę, co źle dla nich wróży. Inną ciekawostką była możliwość wysłuchania indywidualnej wróżby wiedźm, które jednak pozostawały bardzo enigmatyczne, każdemu wróżąc podwyżkę, ale nie wspominając o tym, czy dotyczyć one będą pensji czy podatków.

Choć coraz bardziej zachmurzone niebo towarzyszyło widzom w oczekiwaniu na punkt kulminacyjny tegorocznego Święta Rękawki, niewątpliwie nie brakowało atrakcji. Z lekkim poślizgiem, ale w końcu wojowie zaczęli się przemieszczać do wydzielonej strefy gdzie miała rozegrać się bitwa. Jeszcze trochę cierpliwości, by ustawili się we właściwych miejscach i rozdzielili siły i o godzinie 15:45 wreszcie starcie uzbrojonych w średniowieczne oręże wojowników mogło się rozpocząć. Przestrzeń między kramami opustoszała, jako że wszyscy zainteresowani ustawili się wzdłuż lin ograniczających pole walki lub by mieć lepszy wdok rozsiedli się wygodnie na zboczach Kopca Kraka.

Zgodnie z zapowiedzą walka miała się rozegrać pomiędzy „zbuntowanymi kobietami” a męską częścią rekonstruktorów. Wystarczyło jedno starcie, by niewiasty rozniosły w pył dwie grupy uzbrojonych po zęby wojów. Po tej inscenizacji nadszedł czas na rzeczywistą walkę już bez udziału kobiet. Kilka bezkompromisowych starć dwóch stających naprzeciw siebie kilkudziesięcioosobowych formacji wyraźnie pobudziło widzów. Obyło się na szczęście bez większych uszczerbków na zdrowiu wojujących, więc jeszcze tylko pokazowa szarża na zgromadzoną publiczność i oficjalna część bitwy już po trzydziestu minutach została zakończona.

Część drużyn rozeszła się do swoich namiotów w słowiańskiej wiosce rozstawionej u podnóża kopca, jednak na placu pozostała kilkunastoosobowa grupa, która ku własnej i nielicznie już zgromadzonych widzów uciesze prowadziła walki indywidualne, aż do wyłonienia tego najlepszego. Widzowie, którzy się wcześniej rozeszli sprzed placu boju, mogli dalej oglądać i kupować rękawkowe pamiątki przechadzając się pomiędzy kramami przy akompaniamencie śpiewu zespołu „Baby”. Kolejnym punktem w programie tegorocznego Święta Rękawki była Tryzna – czyli obrzęd pogrzebowy dawnych Słowian. Zanim jednak rekonstrukcja pochówku ciałopalnego wojewody się rozpoczęła, klika słowiańskich niewiast rozpoczęło zmagania w konkursie o serce wojownika. Wygrać miała dziewczyna która uzyskała najwięcej punktów w takich konkurencjach jak między innymi rzucanie jabłkami do wybranka, czy bieg z jajkiem na łyżce. Gdy zawody w końcu wyłoniły żonę dla woja można już było się udać na drugą stronę kopca, gdzie przygotowany był już pochówkowy stos. Orszak ze zmarłym (oczywiście kukłą), dał na siebie trochę czekać, co wykorzystały ciemne chmury coraz gęściej i groźniej zasnuwając niebo. W końcu jednak koło godziny 17:30, jego nadejście obwieścił płacz zrozpaczonych kobiet, towarzyszących wojownikowi w ostatniej drodze w zaświaty. Inscenizacja pochówku, przebiegła bardzo sprawnie i ciekawie. Tym razem nawet ogień, szybko się rozpalił, co nie zawsze udawało się w poprzednich latach. Złożona na stosie kukła momentalnie zajęła się wysokimi i efektywnymi płomieniami a swoją mowę pożegnalną wygłaszał współtowarzysz zmarłego – prywatnie jeden z rekonstruktorów krakowskiej grupy rekonstrukcyjnej Drużyny Wojów Wiślańskich „Krak”. Zmarłemu w drodze do słowiańskich zaświatów – Nawie, towarzyszyły też lamenty żony i pocieszających ją niewiast. Dla uatrakcyjnienia widowiska wokół stosu, po zakończeniu pouczającej mowy rozegrano igrzyska ku czci poległego. Stoczono kilka indywidualnych pojedynków.

Rekonstrukcja dobiegła końca przed godziną osiemnastą, a organizatorzy zaprosili jeszcze wszystkich na ostatni punkt w programie – koncert zespołu „Baby”. Muzykę zespołu określaną jako biały śpiew. technikę wokalną typową dla muzyki ludowej, można już było usłyszeć przynajmniej dwukrotnie podczas trwania tegorocznej Rękawki, ale ten występ miał być ich głównym pokazem. Coraz bardziej niepewna pogoda, nie przyciągnęła jednak dużo widzów, część ludzi rozeszła się już po bitwie a po rekonstrukcji pogrzebu pod kopcem zostało już niewielu. Zaczęto rozbierać także kramy i niektóre namioty w słowiańskiej wiosce. W ten sposób dobiegło końca Święto Rękawki w 2014 roku.

Czy było warto? Niewątpliwie! Do zobaczenia za rok, już 7 kwietnia 2015 roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz